wtorek, 20 stycznia 2015

2.Rozdział drugi.


   Nie wiem jak długo już leżę. Nie wiem jak długo już płaczę. Wiem, że wystarczająco długo, aby moje powieki urosły do maksymalnych rozmiarów.
   Ciągle się boję. To nie pierwszy raz kiedy mi się to zdarzyło. Tylko to pierwszy raz, kiedy aż tak mnie to przeraziło.
   Nie czuję bólu. Nie czuję strachu. Nie czuję radości. Nie czuję obawy, zaskoczenia, poczucia szczęścia czy innych uczuć. Pod osłoną powiek i mocnej fortecy moich ramion czuję się bezpieczna. Sama. Bezpieczna.
  Gdy słyszę ciche pukanie, moje ciało bardziej się kurczy, a powieki mocniej zaciskają. Nie chce. Nie chce stąd wychodzić, nie.
 -Hope?- słyszę.- Wszystko w porządku?- Harry. To tylko Harry. Zrywam się. Tak bardzo potrzebuję czyjejś bliskości... Nie. Nie możesz, zapomniałaś? Więc się uspokój.
 -T..tak.Tak, wszystko w porządku.- odkrzykuję trochę zbyt gwałtownie. Ponownie się obejmuję rękami.
 -Trochę już długo tam siedzisz..- stwierdza.
 -Wiesz jakie są dziewczyny.-śmieję się, chyba trochę niezbyt przekonująco.
 -Okej..- mruczy. Nie przekonałam go. Zna mnie. Przynajmniej trochę..
 -Zaraz wyjdę.- ucinam.


   Harry- najprzystojniejszy chłopak w szkole, jeden z najlepszych sportowców i.. mój brat. Głupi i nieznośny, ale kochany, młodszy brat. Widzę, jak jego czarne, trochę już przydługie włosy spadają mu na twarz. Zawsze ma je tak słodko roztrzepane. Intensywnie niebieskie oczy wlepia w kartkę pod nosem. Nie mam pojęcia co robi. Kiedy się skupia, robi mu się taka delikatna kreska pomiędzy brwiami.
   Uwielbiam patrzeć na niego.
   Do pokoju wpada mała dziewczynka i rzuca się na niego. Jej blond loczki błyszczą w promieniach wpadającego przez okno słońca, a niebieskie oczka tryskają radością. Harry sprawnie ją łapie i okręca wokół swojej osi. Blondyneczka śmieje się wesoło, a chłopak jej dopomaga. Na jego policzkach pojawiają się małe wgłębienia. Uśmiecham się. Wyglądają słodko.
   Uwielbiam patrzeć na nich.
   Brakuje mi takich momentów w życiu. Mogłabym cały czas na nich patrzeć. Tak rzadko mam okazję się uśmiechać, tak rzadko mamy okazję być razem..
   Moje kochane rodzeństwo.
   Holly obejmuje go swoimi ramionami za szyję i mocno przytula. Harry odwzajemnia uścisk.
   -Cześć, Harry.- piszczy. W ogóle nie są podobni. Wszyscy jesteśmy inni od siebie. Ja, brunetka z brązowymi oczami. Harry, chłopak o kruczoczarnych włosach i niebieskich oczach. Holly, 5-latka o blond loczkach i niebieskich tęczówkach. Chyba tylko nazwisko i pierwsze litery imion nas łączą.
   -Cześć, kruszynko.- Holly uwielbia kiedy ją tak nazywa. Mała chichocze wywołując jeszcze większy uśmiech na naszych twarzach.- Wyspałaś się?
   -Tak!- wykrzykuje.- Śniło mi się, że byłam księżniczką i miałam duży, różowy zamek..
   Zawsze opowiada nam o swoich snach. Jest jeszcze taka malutka.. Jej sny są jeszcze takie słodkie, dziecinne..
 
    Krople deszczu uderzają o szybę i parapet. Obserwuję, jak spływają po gładkiej tafli tuż przed moim nosem. Niebo przybrało kolor ciemnej szarości, ptaki gdzieś zniknęły, a wraz z nimi piękna melodia.. Zapadła cisza przerywana nieregularnymi uderzeniami wody o parapet. Zabawne, że zaledwie parę godzin temu świeciło słońce. To przykre, że wszystko jest tak zmienne i niespodziewane.
   Para unosząca się z kubka w moich dłoniach drażni mój nos. Czuję, jak do moich nozdrzy dostaje się przyjemny zapach gorącej czekolady. Upijam łyk i delektuję się ciepłem rozpływającym się po moim ciele. Przymykam oczy i rozkoszuję się tą upojną chwilą.
   Gdy deszcz przestaje padać wszędzie rozbrzmiewa głucha cisza. Wypełnia całą przestrzeń wokół mnie, a jedyną pozostałością po wcześniejszej ulewie są kropelki na szybie. Staram się je policzyć.
 Jedna.
 Wdech.
 Druga.
 Wydech.
    Staram się trzymać rytm ciesząc się każdą sekundą tego cudownego spokoju. Poprawiam poduszkę pod plecami i unoszę lekko kąciki ust.
Tak błogo, przyjemnie.
     Łapię leżący obok telefon i wstukuje kod. Otwiera mi się playlista, a ja muskam palcem pierwszy lepszy napis. Pokój opatulają dźwięki gitary i miękkiego, damskiego głosu. Ah.. Uwielbiam ten utwór. Pod nosem zaczynam nucić słowa piosenki. Eyes On Fire zespołu Blue Foundation dosłownie mnie pochłania. Biorę głęboki wdech. Czuję niezwykły przypływ dumy, poczucia wolności, gdy rozbrzmiewają ostatnie takty..

   I we właściwym czasie,
   We właściwym miejscu,
   Z gracją stale rosnę w siłę.

    
 

5 komentarzy:

  1. Za mało łez i krwi :C :C :C naprawdę zmieniam się w sadystkę ;O

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3
    Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie miałam internetu... :-/
    Ty naprawdę extra piszesz.
    W taki spokojny sposób, ale jaki ciekawy.
    Tyle opisów i ciekawych tekstów... Super
    Oby tak dalej :-*
    Czekam na kolejne
    I zapraszam do mnie:
    itsmylife-dontyouforget.blogspot.com
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę świetny! Kocham takie klimaty <3
    Czekam na kolejne rozdziały!
    P.S zapraszam do mnie <3
    http://mymilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno będę tu wpadać częściej, bo cudownie piszesz i oby tak dalej.

    Zapraszam --> http://bezwinna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń